piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 2



Neymar miał rację - droga z lotniska do domu mojego ojca do krótkich nie należała ale na nudę narzekać też nie mogłam. Chłopak śpiewał piosenki lecące w radiu robiąc przy tym głupie miny. Szczerze mówiąc strasznie je kaleczył. Przestawiał słowa, niekiedy nawet śpiewał coś innego niż powinien. Nie zmienia to faktu, że poprawił mi humor a podróż szybko minęła co chyba było tą gorszą stroną.
Dom taty był piękny, taki o jakim kiedyś marzyłam. Szkoda tylko, że mogę w nim zamieszkać dopiero po tylu latach. W pewnym momencie na podjazd wjechał samochód, z którego wysiadł nie kto inny jak mój ojciec. Przywitał się z Neymarem uściśnięciem dłoni a do mnie się uśmiechnął.
-Cieszę się, że cię widzę. Straszne korki były?- z  pytaniem zwrócił się do Neya, który właśnie wyjmował z bagażnika moje walizki.
-Właśnie nie- odpowiedział.
-O to dziwne....no zapraszam do środka- ruszyliśmy za nim. Cały czas trzęsły mi się ręce. Rozmowa z tatą była dość drętwa. Ciekawiło mnie jak to się potoczy dalej. Za chwilę miałam poznać siostry i macochę - osoby, które mogłam pokochać lub znienawidzić. Musiałam jednak na to jeszcze trochę poczekać bo dziewczyn nie było w domu . Z jednej strony to dobrze, miałam czas na rozmowę z tatą. Pochwalił się, że Neymar jest jednym z najlepszych piłkarzy w Barcelonie. Pewnie większość z was się zdziwi, że nie wiedziałam, że jest piłkarzem, że gra w klubie mojego ojca. Nie jestem jakąś fanką piłki nożnej. Wiem tyle co usłyszę przypadkiem w radiu czy telewizji. Znam takich piłkarzy jak Messi czy Ronaldo i tyle.
Minęło ponad pół godziny od mojego przyjazdu, gdy do domu wróciła macocha. Była to dość wysoka kobieta o ciemnym odcieniu skóry, czarnych włosach i brązowych oczach. Na twarzy miała małe oznaki starości ale mimo to wyglądała pięknie. Gdy mnie zobaczyła na jej usta wkradł się ciepły uśmiech, który mi dodał odwagi i sprawił, że poczułam się o wiele bardziej komfortowo w jej towarzystwie.
-Ty pewnie jesteś Sara- bardziej stwierdziła niż zapytała.
-Tak to ja- odparłam
-Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać jestem Ann
-Nawzajem- uśmiechnęłam się. W tym samym momencie usłyszałam trzask drzwiami. Po chwili w salonie pojawiła się drobna postać, która rzuciła się w ramiona Neymara. Brazylijczyk okręcił się z nią wokół własnej osi.
-Nie było cię na treningu- stwierdziła
-Masz racje a powodem była misja od twojego taty- zaśmiał się nie spuszczając z niej wzroku.
-A cóż to mój ojciec kazał ci zrobić- zapytała a Ney kiwnął głową w moim kierunku.
-Saro to jest Catia młodsza z moich córek- głos zabrała Ann a Catia odburknęła " tylko o 5 minut" po czym mnie przytuliła.
-Och a to jest Nicole- wskazała na wchodzącą do pomieszczenia dziewczynę. Mimo, że była to siostra bliźniaczka Catii to nie były identyczne, bardzo podobne ale nie do tego stopnia żebym miała problemy z ich odróżnieniem. Hiszpanka stała w miejscu lekko otępiała ale po chwili odszukała wzrokiem mnie i powtórzyła gest siostry. Ney nagle oświadczył, że musi się zbierać. Pocałował w policzek moją "najmłodszą" siostrę i już go nie było a ja poczułam się strasznie głupio. Próbowałam zarywać do chłopaka mojej siostry.. cóż to jest nauczka na przyszłość.


Ze snu wyrwały mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez nie zasłonięte okno. Jak wczoraj wróciliśmy do domu było już ciemno i zapomniałam je zasłonić. Tata pokazywał mi Barcelonę. Miałam okazję z nim porozmawiać i upewnić się, że na prawdę nie mam mnie głęboko w dupie. Były z nami też Catia i Nicole. Ta druga dziwnie się zachowywała. Prawie wcale się nie odzywała, jakby była nieobecna umysłem z nami tylko gdzieś indziej. Może była zazdrosna? Ale o co? To ja powinnam być zazdrosna w końcu one od urodzenia miały ojca na co dzień nie to co ja ale jakoś tego jeszcze nie wypomniałam i jak na razie nie zamierzam.
Ześlizgnęłam się z wygodnego łóżka. Po moim ciele przeszło saldo nieprzyjemnych dreszczy w momencie, gdy moje stopy zetknęły się z zimnymi panelami. W szybkim tempie znalazłam się przy szafie, z której wyciągnęłam potrzebne ubrania po czym ruszyłam do łazienki, gdzie się ubrałam i wykonałam poranną toaletę. Kiedy wykonałam poranne czynności - udałam się do kuchni, gdzie siedziały Ann i Nicole. Żona mojego taty smażyła naleśniki a siostra siedziała przy stole z psem na kolanach.
-Dzień dobry- odezwałam się siadając przy stole obok Niki.
-O dzień dobry! Jak się spało?- zapytała Ann obdarzając mnie ciepłym uśmiechem.
-A dobrze, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech.
-To bardzo się cieszę, pierwsze noce w nowym miejscu przeważnie nie należą do najlepszych, dobrze, że ty nie masz takiego problemu- powiedziała a następnie postawiła przede mną i Nicole naleśniki.
-A gdzie jest tata i Catia?- zapytałam.
-Pojechali na trening- momentalnie pożałowałam tego pytania. Praktycznie cały wczorajszy wieczór moje myśli zaprzątał Neymar. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego nie mogłam pozbyć się Brazylijczyka z mojego umysłu. Faktem jest, że gdybym powiedziała, że napastnik mi się nie podoba - skłamałabym, jednak to najprawdopodobniej chłopak mojej siostry a ja nie zamierzałam wtrącać się w cudze związki. Z drugiej strony był Dominik, do którego żywiłam duże uczucie więc dlaczego ciągle w głowie mam Neya?
-Idziesz ze mną?- z zamyślenia wyrwała mnie Nicole.
-Gdzie?
-Do taty i Catii- odpowiedziała a ja pokiwałam twierdząco głową.

*Catia*

Dzisiaj mało kto miał ochotę na ten trening. Większość była tu byle być, nawet ojciec pofolgował dzisiaj chłopakom. Większość rozłożyła się na murawie. Oczywiście znalazły się wyjątki jak na przykład Neymar, który strzelał karne na pustą bramkę a następnie cieszył się jakby właśnie strzelił gola decydującego o wygranej mundialu. Niedaleko mnie stało jego radio, z którego leciały jakieś dzikie rytmy.
-Ney, możesz to wyłączyć?- spojrzałam na niego błagalnie.
-Czekaj, czekaj...patrz teraz będzie gol- tak, Neymar nie chcesz czegoś zrobić to zmień temat. Niestety chłopaczek się przeliczył i trafił w poprzeczkę. W tym samym momencie usłyszałam głośny śmiech Pique, który następnie oświadczył, że pokaże Brazylijczykowi jak się strzela gole. Oparłam głowę na ramieniu siedzącego obok Jordiego i obserwowałam wyczyny Gerarda. Chłopak na początku położył się na brzuchu w bliżej nie określonym celu, następnie wsadził wskazujący palec do buzi a później uniósł go do nieba, w końcu wziął rozbieg i.... byłby gol gdyby nie Claudio, który nie wiadomo kiedy pojawił się przy bramce.
-A myślałem, że Claudio nie zdąży dobiec i Masip powie "pokaże ci jak się broni"- oświadczył Marc robiąc w powietrzu cudzysłów.
-Catia, robimy jutro imprezę, przyjeżdżają między innymi Bojan, David, Alexis, Victor. Mamy nadzieję, że przyjdziecie z Nicole- powiedział Pedro.
-I Sarą.
-Racja, to będziecie?- dopytywał.
-Myślę, że tak.



1 komentarz:

  1. Taaak, ten gif <3
    Okej, a co do samego rozdziału... fajny. Miło, że tak pozytywnie została przyjęta i wgl nieźle z tym Neyem, bo w końcu zrywać do faceta siostry? XD Hah, czekam na następny. I na (mojego) Alexisa :D

    OdpowiedzUsuń