sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 3

*Oczami Catii*


Właśnie omawiałam z Nicole szczegóły dotyczące strategii gry naszego następnego meczu, gdy do siadła się do nas pewna 37-letnia blondynka
-Shakira!- zawołałyśmy równo razem z siostrą witając dziewczynę.
-Hej dziewczyny!- powitała nas typowym dla siebie promiennym uśmiechem.- Przyszłam porozmawiać z wami na temat dzisiejszej imprezy.
-Ja chyba nie idę- wypaliłam, wymyślając w głowie miliony wymówek.
-A to czemu?- spytała piorunując mnie wzrokiem. Co miałam jej powiedzieć? Że nie mam ochoty widzieć Alexisa? To zdecydowanie nie był najlepszy pomysł.
-Po prostu kiepsko się czuję- prawie wyszeptałam, starając się dopasować swój ton do zaistniałej sytuacji.
-Dobra, i tak wiem, że tylko marzysz o tym, żeby pewien przystojny piłkarz imieniem Alexis zaprosił Cię do tańca- wypowiadając każde słowo, poruszała brwiami, za wszelką cenę chciała udowodnić mi, jak żałośnie się zachowałam próbując ją oszukać.
-Wcale nie!- krzyknęłam zrywając się  z miejsca, co tylko potwierdziło moją przyjaciółkę w swoim przekonaniu.
-Mhm... Przecież on jest taaaaaki przystojny- zaśmiała się naśladując mój głos, a ja po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Czyli przyjdziesz?
-Przemyśle to- powiedziałam oschle.
-Tak, tak i specjalnie dla niego jeszcze się wystroisz.- zachichotała wstając z zajmowanego przez siebie miejsca i zmierzwiła mi włosy. Spiorunowałam ją wzrokiem i odeszłam w przeciwnym kierunku, rozmyślając nad powodem mojej niechęci do dzisiejszej imprezy.

*Oczami Sary*
Muzyka rozbrzmiewała mi w uszach, a alkohol powoli uderzał do głowy. Stojąc przy barze obserwowałam tańczących ludzi i muszę stwierdzić, że nie każdy powinien to robić. W pewnym momencie moją uwagę przykuła osoba stojąca w rogu sali, wyglądała jakby była czymś przygnębiona.
-Hej- zawołam starając się przekrzyczeć muzykę i rozmowy innych ludzi.
-Cześć- Ney uśmiechnął się, odsłaniając przy tym dwa rzędy równych, śnieżnobiałych zębów. Przyglądałam się mojemu rozmówcy, zastanawiałam się jakim cudem, tak zabójczo przystojny chłopak może w ogóle mieć jakieś problemy.
-Coś się stało?- spytałam na tyle cicho, żeby mieć pewność, że tylko on mnie usłyszy. W odpowiedzi jedynie, ledwie zauważalnie pokręcił głową wbijając wzrok w podłogę.
-Chyba widzę- szepnęłam kładąc mu rękę na ramieniu. Wreszcie na mnie spojrzał...
-Zatańczymy?- spytał, szybko zmieniając temat.
-Pewnie- powiedziałam wyciągając go na parkiet.

*Oczami Catii*

 Siedziałam naprzeciwko mojej przyjaciółki  na wąskiej czerwonej kanapie przy jednym ze stolików, popijając powoli zimny napój. Od początku obserwowałam przybyłych na imprezę gości. Przed oczami przemykały mi doskonale znane twarze. W pewnym momencie obok Shaki przycupnął podpity już Gerard, który po ucałowaniu swojej wybranki zwrócił się do mnie.
-A panienka co tak się rozgląda- zachichotał chwytając za drinka blondynki, jednak ta zwinnie go wyrwała.  Pique ułożył ze swoich ust dziubek przekręcając go raz w lewo raz w prawo zupełnie jakby się zastanawiał ale, czy pijany Geri potrafi myśleć? Czy ten Hiszpan w ogóle potrafi myśleć?
-Obserwuję- westchnęłam.
-Szuka Sancheza- szepnęła teatralnie Kolumbijka za co została spiorunowana przeze mnie wzrokiem.
-Nie szukam go- odburknęłam.
-Tak?- dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie.
-On przecież tam stoi- Pique wskazał ręką w kierunku baru a mnie zamurowało. Rzeczywiście był tam. Rozmawiał z Danim. Po chwili on się spojrzał na mnie a ja speszona odwróciłam wzrok z powrotem na parkę przede mną. Udałam, że interesuję mnie Gerard, który ostatecznie dobrał się drinka Shakiry. Dziewczyna machnęła na to ręką po czym zwróciła się do mnie
-To jak? "Nie interesuje mnie Alexis"- powtórzyła moje słowa śmiejąc się przy tym, na co ja tylko przewróciłam oczami. Czułam na sobie wzrok chłopaka siedzącego naprzeciwko. Patrzył na mnie z miną zbitego psa. Pokręciłam głową z uśmiechem i podsunęłam mu pod nos mojego drinka za co ten obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
-Wygrałam- pisnęła uradowana Kolumbijka klaszcząc rękoma.
-Widzę, że tu się tworzą jakieś kompletnie nielegalne zakłady- usłyszałam śmiech Puyola.
-Boże święty Carles przestraszyłeś mnie- zerwałam się z miejsca i przytuliłam Hiszpana.
-Noo...myślała, że to Alexis- zaśmiał się Pique.
-Gerard!- upomniałam chłopaka- a ja ci dałam drinka- oburzyłam się a ten wzniósł ręce do nieba.
-Chodzi o Sancheza?- zapytał  były zawodnik blaugrany .
-Co to za obgadywanie mojego przyjaciela- usłyszeliśmy głos Daniego, który ledwo co doszedł do stolika i zajął moje wcześniejsze miejsce. Obok mnie stanął chłopak, którego najmniej chciałam teraz widzieć.
-Cześć- uśmiechnął się do mnie, co sprawiło, że zrobiło mi się gorąco.
-To my nie będziemy przeszkadzać- powiedziała Shakira klepiąc swojego partnera po ramieniu a Puyi praktycznie siłą zaciągnął Alvesa do innego stolika.
-Przepraszam nie wiem o co im chodzi- lekko się zmieszałam.
-Przynajmniej mamy okazję pogadać- po  raz kolejny się wyszczerzył- ale może na początek zatańczymy?- skinęłam głową i ruszyliśmy na parkiet.


*Oczami Nicole*
W moich uszach rozbrzmiewała dobrze znana mi piosenka, jednak nie mogłam przypomnieć sobie, kto ją wykonuje i jaki nosi tytuł, aktualnie skupiona byłam, żeby nie zgubić rytmu.
-Luis- zaśmiałam się, kiedy chłopak po raz kolejny nadepnął na moja stopę- Jednak za dużo wypiłeś- powiedziałam delikatnie się  od niego odsuwając.
-Wydaje Ci się- wybełkotał stawiając nieudolne kroki w moją stronę. Kiedy mu się to udało, nadludzką siłą posadziłam go na jednej z kanap.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił-  wydukał, ściskając mnie mocniej za rękę.
-Pewnie nic- uśmiechnęłam się do niego, zostawiając go, na pastwę Xaviego, który zmierzał w jego stronę z dwiema szklankami pełnymi jaskraworóżowego płynu.
-Jesteś okropny- szepnęłam do przyjaciela mijając go. Na co tylko wyszczerzył zęby i podał napastnikowi napój. Westchnęłam, przyglądając się tej scenie, po czym ruszyłam w stronę baru.
-Jak się masz?- usłyszałam, niski, męski głos dochodzący zza moich pleców.
-Hej- przytuliłam do Marc'a- W sumie nawet dobrze, a ty?- spojrzał na mnie znad swoich brwi, większość z dziewczyn mogłaby odpłynąć pod jego wpływem.
-Zmęczyłem się po odprowadzaniu pijanego Pedro z powrotem do hotelu- uśmiechnął się na to wspomnienie. Uśmiech miał równie oszałamiający co sam wzrok. Poczułam jak moje policzki oblewają się  rumieńcem.
-No rozumiem, że jestem pociągający, no ale...- zaśmiał się głęboko, dotykając mojego policzka.
-To twoja wina!- parsknęłam śmiechem, łapiąc go za rękę.
-Przepraszam, że urodziłem się boski!- powiedział z udawanym smutkiem składając ręce, jak do modlitwy. Szturchnęłam go w ramie szykując, ripostę, ale przerwały mi czyjeś ciepłe dłonie, obejmujące moje ramiona.
-Porwę ją na chwilę do tańca- zakończył naszą sprzeczkę Leo całując mnie przelotnie w policzek. Bartra popatrzył na niego z dezaprobatą, wydął wargi, i odszedł. Messi, natychmiast wykorzystał okazję i z typowym dla siebie sprytem złapał mnie za rękę zaciągając na parkiet.
-Ma się te wyczucie czasu- skomentował, gdy z głośników popłynęła, spokojna ballada. Napastnik objął mnie w pasie, gdy ja położyłam mu ręce na ramionach, tańczyłam w rytm piosenki rozkoszując się tą chwilą. Po dłuższej chwili podniosłam wzrok, żeby spojrzeć na przyjaciela, lecz moją uwagę przykuło jednak coś innego. Niedaleko od nas tańczyła Sara z Neymarem, kołysali się, przytuleni do siebie. Moja "siostra" jedną ręką obejmowała szyję chłopaka, a drugą miała splecioną z jego. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Natychmiast uwolniłam się z uścisku Leo biegnąc w stronę wyjścia.

_____________________________________________

Powiem a raczej napiszę wprost. Martwi mnie brak komentarzy pod rozdziałami . Rozumiem, że to dopiero 3 rozdział a początki są zwykle najtrudniejsze. Mimo to odczuwam tą niepewność i zadaję sobie pytania- czy blog jest fajny albo czy jest w ogóle sens by go prowadzić? Tak więc jak śledzisz losy barcy i sióstr Enrique to zostaw komentarz.

 
 
Czytasz = komentujesz
 
I tak dla rozluźnienia atmosfery macie naszego pijaczka wraz z Milanem *.*
 


1 komentarz:

  1. Ja tu z Tobą jestem i śledzę ich losy, poza tym nigdzie się nie wybieram, a co! Wiem, że jedna czytelniczka, czy dwie to mało, ale pisz dalej. Chciałabym poznać zakończenie tej historii. Naprawdę.

    Pozdrawiam.
    http://love-or-hate-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń