środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 5

*Oczami Nicole*
Siedzieliśmy na schodach już dłuższą chwilę, jednak nadal jedyne co potrafiłam zrobić w tej sytuacji, to przepraszać, za to, że jestem taką idiotką. Ney głaskał mnie po głowie, siedziałam na jego kolanach obejmowałam go w pasie jedną ręką, drugą nadal trzymałam w jego włosach.
-Jesteś zły?- zapytałam drżącym głosem. Wyplątałam swoje palce z jego włosów i splątałam nasze dłonie. Chłopak uśmiechną się szeroko, oczy błyszczały mu od niedawnych łez.
-Jak mógłbym być na Ciebie zły?- pogładził mnie po policzku nadal się uśmiechając.- A ty?
-To ja się tu zachowałam jak niewdzięczna suka. - chłopak skarcił mnie wzrokiem.
-Nie mów tak- burknął. Pocałował mnie w czubek głowy- Nel..- spojrzałam na niego pytająco.- Muszę z tobą porozmawiać...- po tych słowach zapadła niezręczna cisza, którą na całe szczęście przerwał mój telefon.
-Halo?
-Nicole, muszę z tobą porozmawiać, pilnie. Do zobaczenia w domu- powiedziała na jednym wydechu i natychmiast się rozłączyła.
-Muszę lecieć- rzuciłam szybko w stronę Neymara i pobiegłam do domu.

*Oczami Catii*
Cała droga do mojego domu przebiegła w ciszy. W głowie miałam mętlik. Alex jakoś też nie palił się do rozmowy, co mnie cieszyło. Wszystko co teraz było mi potrzebne to cisza. Nie zauważyłam nawet kiedy wjechaliśmy na podjazd. Chilijczyk próbował pogłaskać mnie po policzku ale się odsunęłam.
-Co się stało?- zapytał ale odpowiedziała mu cisza.- Catia spójrz na mnie- niechętnie wykonałam jego polecenie- Czemu się tak zachowujesz?
-Nie powinieneś go bić, Alexis- stwierdziłam patrząc prosto w jego ciemne tęczówki.
-Broniłem cię
-On nic takiego złego nie zrobił- widziałam jak zaciska zęby.
-To jak Ci się podobało to trzeba było z nim zostać- podniósł głos.
-Alexis...
-Co Alexis?! Miałby cię próbować zgwałcić, żebyś doceniła, że tam się wtedy pojawiłem?!- uderzył w kierownicę.
-Wiesz co? Ta rozmowa nie ma sensu- oświadczyłam wysiadając z auta.
-Idź do Rafaela, z nim rozmowa zapewne będzie miała sens!- krzyknął za mną.
Wbiegłam zapłakana do domu i nie zwracając uwagi na Nicole ruszyłam do swojego pokoju.

*Dzień później*

Dwa razy zapukałam w drewnianą powłokę. Po chwili usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza by następnie zobaczyć Rafę w kiepskim stanie. Chłopak uśmiechnął się do mnie i wpuścił do mieszkania.
-Widzisz co mam na twarzy?- wskazał na zaschniętą krew, która wcześniej spływała z rozciętej wargi.
-Przepraszam- wyszeptałam spuszczając głowę.
-Ty mi to zrobiłaś?- zaśmiał się a ja pokręciłam przecząco głową
-Ty nic nie pamiętasz- stwierdziłam dalej wpatrując się w czubki swoich butów. Brazylijczyk podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak żebym na niego spojrzała.
-Ej nie smuć się. Ogarnę się i pójdę z tobą na trening a po drodze wszystko mi opowiesz, tak?


*Oczami Sary*
Chwiejnym krokiem wracałam do domu, rozmyślając o całej imprezie. A zwłaszcza o pewnym 22-letnim napastniku. Za nim zdążyłam się zorientować kiedy, znalazłam się w przedpokoju własnego domu.
-Jestem!- rzuciłam, domyślając się, że pewnie większość domowników, już dawno opuściła mieszkanie, jednak się myliłam. Pierwszą osobą jaką zauważyłam, była Catia, stała przy dużym lustrze upinając włosy w kucyk.
-Idziesz na trening?- spytałam, kiedy szatynka, zwróciła na mnie uwagę.
-Tak, zaraz wychodzę- obdarzyła mnie uśmiechem, sięgając po torbę. Wiedziałam, jednak, że coś ją martwi.
-Coś się stało?- spytałam, kładąc rękę na jej ramieniu.
-Nie- rzuciła zbyt ostro niż było to konieczne. Poddając się, odsunęłam od niej i ruszyłam w stronę salonu.
-Hej- zawołałam, kiedy, na jednym z foteli zobaczyłam Nicole, zatopioną w lekturze. Ta jednak nie obdarzyła mnie nawet spojrzeniem.
-Coś się stało?- ponowiłam pytanie wcześniej zadane Catii. Co ich wszystkich ugryzło? W odpowiedzi, moja siostra jedynie wyszła z pokoju.

2 komentarze:

  1. A to się Alexis zbulwersował, no. Nie powinien, aż tak... ale w sumie rozumiem - emocje. Wszystko jasne.
    Hm, dziewczyny coś ugryzło. "Coś".

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Sanchi przesadził? Kurde, jak dla mnie mógł jej jeszcze bardziej nagadać, należało się! ;) On chciał dobrze, a... no wyszło jak zwykle, tyle w temacie.
    Rozdział cudny, czekamy na dalszą część. ;))
    I jakbyś miała chwilę, to wpadnij do mnie;3
    http://tot-el-camp-es-un-clam.blogspot.com/
    Całuję!

    suenos;**

    OdpowiedzUsuń